W styczniu 2009 roku dowiedziałem się, że choruję na sclerosis multiplex – stwardnienie rozsiane. Moja choroba zaczęła się nietypowo, dlatego zdiagnozowano ją dopiero po około roku różnego rodzaju wizyt lekarskich, badań i przypuszczeń. Po kilku pobytach w szpitalu związanych z emisjami choroby tzw. rzutami, nie było już wątpliwości, że mam stwardnienie rozsiane.
Obecnie jestem już osobą z niepełnosprawnością, poruszam się na wózku, posiadam znaczne niedowłady nóg i prawej ręki, ogólne zaniki i osłabienie siły mięśni. Nie oznacza to jednak rezygnacji z aktywnego życia, przede wszystkim rodzinnego i zawodowego. W dużej mierze to, że trzymam się w pionie, jest zasługą otaczających mnie ludzi. Przede wszystkim Magdy – mojej żony, mojego synka Janka, który jest dla mnie największą motywacją w pokonywaniu własnych słabości, rodziny, przyjaciół, osób które spotkałem w swojej pracy oraz wielu z Was. Ludzi, którzy po prostu chcą i na których szczęśliwie mogę liczyć.
Choruję na chorobę, na którą jeszcze jeszcze nie wymyślono cudownego leku ale intensywna rehabilitacja oraz dostęp do sprzętu wspierającego moje codzienne funkcjonowanie naprawdę mogą mi pomóc.